Brak konsekwencji przy wspieraniu transformacji energetycznej polskich flot dostawczych przyniósł fatalną stagnację sprzedaży w ub. roku. Do klientów trafiło jedynie 1867 bateryjnych vanów, aż o 24% mniej niż rok wcześniej. Ich udział wyniósł tylko 2,8%, co jest jednym z najniższych wskaźników w Europie. Taka sytuacja dotknęła także liderów tego segmentu. Na pierwszym miejscu wciąż jest Ford eTransit, ale wynik 388 szt. jest o ponad połowę gorszy r/r. Więcej szczęścia miał MB eSprinter, drugi na tej liście z 250 dostarczonymi samochodami. W ogóle to był dobry rok dla elektrycznych Mercedesów, ponieważ eCitan zajął 4. miejsce z potężnym wzrostem i jest pierwszy w swojej klasie. Od Sprintera dzieli go jeszcze VW Buzz Cargo, lecz i tu wynik jest o aż 31% gorszy: 159 szt. Mercedes ma w pierwszej „10” także eVito, których było 97 (-33%), dzięki czemu jako marka zajmuje na naszym rynku czołową pozycję. Ale łączna sprzedaż 498 bateryjnych samochodów to nie jest jednak rezultat marzeń.
Drugi jest Ford, trzecie miejsce należy do Toyoty, która sprzedała 110 Proace City i setkę elektrycznych Proace. Do pierwszej „10” marek przebojem wszedł Nissan dzięki sukcesowi Townstara: 91 szt. Ale i tu apetyty były większe. Realia są jednak bezlitosne: cena bez ulg z takich programów jak „Mój elektryk” jest zaporowa, a założenia nowego systemu dopłat sugerują, że ma on tylko pozorować wsparcie zakupu. Krótkie zasięgi, wciąż słaba infrastruktura ładowania, ograniczenia funkcjonalne (w tym mniejsza ładowność) skutecznie odstręczają polskich klientów.